Testament Tarczownika – był pierwszym wierszem, który napisałem z własnej woli. Wcześniej rzecz jasna zdarzały się wynurzenia, ale wynikały one z nauczycielskiego nakazu, nie zaś z osobistych chęci.
Góra
Stąpał Starzec zboczem stromym
będąc w pół już niewidomym
ciężko szedł, tu śnieg nie płytki
bolą go już stare łydki.
W starej chacie spędził noc,
otulony w ciepły koc.
Sen
Myślał w cieple o tych czasach,
gdy to latał w adidasach
po tych polach ze swą lubą,
piękne serce jest jej chlubą
Teraz sam już na tym świecie
życie oddałby tej kobiecie.
Lecz nie dane mu to było,
coś marzenie to rozbiło,
Lotem ciężkim kamień spadł,
i w sekundę nam świat zbladł.
Kataklizmu ognień wielki,
stłumił humor Ziemi wszelki.
Starzec wtedy młody był,
o nie jednym cudzie śnił
Lecz ta panna ta jedyna,
cudna była to dziewczyna,
dzwonił do niej wczesną nocą,
a jej uszy już się złocą.
I już słyszą, już słuchają
serca nuty żywo grają.
Kocha słyszeć piękne słowa,
dusza długo to zachowa.
Wtem błysk wielki w okno wpada
jak szermierza szybka szpada.
Ona szepce, Kocham Cię
potem mówi Tracę Cię,
mój kochany będę czekać,
Twoja pora już uciekać.
Młody słucha, słucha słyszy
już nic więcej oprócz ciszy.
Wstrząs odczuwa, bardzo silny,
Koniec świata nieomylny,
Schron jest w spichlerz zamieniony,
biegnie szybko, ponaglony.
Doń w ostatniej chwili wpada
gdy świat w chaos się zapada.
Trzy miesiące tam się krył,
potem wyszedł, świat to pył.
Krajobrazu marne zgliszcza,
co zostało się wyniszcza,
wali w gruzy, rozsypuje,
Koniec końców nie daruje.
Młody cel już obrał pierwszy,
zbadać teren świata szerszy,
potem dotrzeć do krainy,
gdzie stał dom tej dziewczyny.
Poszedł szybko, poszedł prosto,
Mając w sercu myśl radosną.
Szedł on tydzień, może dwa,
jedna myśl go pędzi, gna
On odnajdzie swoją lube
Znajdzie żywą jego zgubę
W końcu dotarł, wbiega, patrzy,
swoją lubą też wypatrzył.
Zwolnił kroku i przystanął,
jego luba z dużą raną,
leży ze słuchawką w ręku,
nie wydaje z siebie dźwięku,
Płacze młody, krzyczy z mocą!
nikt nie przyszedł Jej z pomocą!
Przebudzenie. Powrót.
Starszy ze snu się obudził,
trochę z rana pomarudził,
że w snach znowu retrospekcja,
jego uczuć zimna sekcja.
Wyszedł z chaty, w zimę srogą.
Myśli mądrze nad swą drogą.
Wraca w końcu do swej wioski,
opowiedzieć swoje troski,
do tych rodzin już dziesięciu,
i odrąbać łeb zwierzęciu.
Sarnę dziką upolował,
Mocną dzidę więc zbudował.
Wspomnienia.
Gdy do wioski zbliża się,
nagle zatrzymuje się,
hołd oddaje starej Tarczy,
słowo jedno nie wystarczy,
Tarcza symbol, starych czasów,
gdy na Ziemi pełno Lasów.
Ludzie młodzi, silni duchem
nazywają siebie ruchem
ruch to zwany Tarczownicy,
młodzi licem, ale dzicy
Tarcza grała razem z Tarczą,
honor, siła im wystarczą.
Mąż i żona, małe dziecię,
autorytet tworzą w świecie,
Rojo, Perla i ich córka,
tworzą całe nam podwórka,
do zabawy, śmiechu mas,
Wtem też nadszedł próby czas.
Asteroid w świecie mrowie,
lecz ta jedna co się zowie,
Koniec Końców w nas uderza.
Mamy jednak wciąż pasterza.
On przychodzi nas znajduje,
w trzecie święta nas ratuje.
Trzecia to wigilia była,
kiedy woda się skończyła,
już byliśmy w grupie wtedy,
osiemnaście głów od biedy.
Woda, życie ludziom daje,
lecz źródełko bić ustaje.
Pierwsza gwiazda zaświeciła,
grupa nasza się modliła,
do dzieciątka, co się rodzi
on nas z lęków wyswobodzi
nas trzęsienie nawiedziło
małe źródło wnet ożyło.
Wioska
Starzec stary trochę jest,
więc rozmyślań on ma gest.
Uśmiechając się leciutko
wszedł do wioski tak cichutko.
Strażnik hardy młody wioski,
wysnuć będzie musiał wnioski.
Trzydziesta piąta Wigilia wypada,
odkąd Starzec świat nasz bada,
Radosne pieśni dochodzą też ucha,
nie jeden Tarczownik smutnie ich słucha
lecz dzieci te pieśni radośnie słuchają
śmieją się, krzyczą i rozrabiają.
Nowy Rok niedługo do Nas zawita,
nie jeden kwiat samotnie przekwita,
lecz tutaj, ta grupa pamięcią złączona,
przetrwa, pamięta, z pamięcią nie skona,
pamięta o Roju, Perle i Radku,
Tarcza to ich siła otrzymana w spadku.
Wezwanie
W tych świętach pamiętaj słuchaczu o Bogu,
że daje On Tarcze, stoi na Twym progu,
zaproś do serca, tego jegomościa,
a znajdziesz się w jego niebieskich włościach,
gdy przyjdzie Koniec Końców i świata zagłada,
pamiętaj że Wiara nie jest Twa wada.
Tarczowniku co tarcze trzymasz w swej dłoni,
z Wiarą twa Tarcza wszelkie zło rozgoni,
dopadnie, wybaczy, pokocha też szczerze,
stanie się to gdy sam, rozkochasz się w wierze.
I jeszcze jedno prawidło Ci powiem.
Na pewno o Twych sukcesach się dowiem.
Testament Tarczownika
Nasz stary Tarczownik, testament swój spisał,
prawdę o sobie i świecie zapisał,
nie miał za wiele, więc nie miał co dać
lecz zrobił to na co było go stać,
dał przykład młodym, myśl im zostawił.
Odszedł, ale dobrze się z nami Tu bawił.